Anna Sikorska (1871-1944), ziemianka, działaczka niepodległościowa

Anna Sikorska (1871-1944), ziemianka, działaczka niepodległościowa

Ta utrwalona na dawnej fotografii energiczna osoba w długiej sukni – córka Ignacego Łyskowskiego z Mileszew (1820 - 1866), była poetką, nauczycielką i podobnie jak mąż - Stanisław Sikorski (1855 - 1929), pierwszy starosta chojnicki - wielką patriotką. Dziś Anna Sikorska mogłaby przekazać współczesnemu pokoleniu wartości uniwersalne i nieprzemijające, którymi kierowała się przez całe swoje życie.

Dwór Sikorskich w Wielkich Chełmach był jednym z ważnych miejsc spotkań nie tylko rodzinnych, ale i tych o znaczeniu narodowym. Goszczono w nim m. in. prezydenta RP Stanisława Wojciechowskiego, przywódcę Narodowej Demokracji Romana Dmowskiego, generała Józefa Hallera, a także kompozytora Feliksa Nowowiejskiego. Wizyty tego ostatniego pani Anna wykorzystywała do zapoznawania go z tradycją i pieśnią kaszubską, co zaowocowało z czasem kompozycją znanej opery Legenda Bałtyku, czy arii zatytułowanej Żarem serca, włączonej potem do baletu Malowanki ludowe. Anna Sikorska będąc wielbicielką kaszubskiego folkloru przyjaźniła się również z Teodorą i Izydorem Gulgowskimi z Wdzydz. Jej wielkim osiągnięciem było wydanie już w 1920 r. w Gdańsku zbioru "Legend i baśni kaszubskich", których reprint wydało Muzeum w Chojnicach w 2006 r. Była przekonana, że tradycje własnego regionu należy pielęgnować tak, by nie zostały zapomniane. Spod jej pióra wyszły m.in. słowa pieśni o rodzinnych Wielkich Chełmach k. Chojnic:

A kto chce zapomnieć troski, musi poznać las chełmowski.
Bo pełne przecudnej krasy są nasze kaszubskie lasy.
Nimfy leśne tu panują, niejednego oczarują.
(…) Czuwaj nad sercem, szatynie, w sosen i wrzosów krainie.
Oj! Strzeż się, chłopcze blondynie okolicy, gdzie Brda płynie.
(…)A kogo szmer lasu wspomni, ten już Kaszub nie zapomni!

Jako pani prezes Towarzystwa Ziemianek Pomorskich, wyróżniała się w skali Pomorza i całego kraju – wciągnęła do towarzystwa także okoliczne kaszubskie gospodynie, żony kupców i rzemieślników, podpowiadając jak ważne jest kształtowanie własnego charakteru i bezinteresowna praca dla dobra innych. W swoim artykule pt. ,,Z Towarzystwa Ziemianek i Towarzystwa Polek”, opublikowanym 12 października w „Dzienniku Pomorskim” w 1932 r. zawarła uniwersalne informacje dotyczące rozumienia kultury, w tym dobrego wychowania, zachowania przy stole, pojęcia piękna i dobrego gustu – niezwykle aktualne do dziś:

„Na ostatnim zebraniu Towarzystwa Ziemianek i Towarzystwa Polek w dniu 7 października 1932 r. w Chojnicach został wygłoszony odczyt p. szambelanowej, Anny Sikorskiej.

Jednym z wyrazów obojętnych, a jednak różnie przez różnych ludzi rozumianych, jest słowo ,,kultura” i określenie ,,Człowiek kulturalny”. Jedni utożsamiają kulturę z cywilizacją, drudzy z wykształceniem, a są i tacy, co uważają, że jest to cecha, którą człowiek, jako właściwość wrodzoną, którą ze sobą na świat przynosi. Sama etymologia tego wyrazu, mającego swój odpowiednik w polskim ,,hodowla”, czy ,,uprawa”, wskazuje, że jest to coś, co na danem podłożu, przy odpowiedniej umiejętności i staraniu, może być wyhodowane, wypielęgnowane, ale samorodnie nie powstaje i bez opieki rozkwitnąć nie zdoła. Mówiąc więc o ziemi, że jest w kulturze, rozumiemy przez to, że została starannie uprawiona i odpowiednio zasilona dla przyjęcia posiłku, jaki jej rolnik przeznaczy.

To samo celowe pielęgnowanie pewnych zarodków, właściwych naturze ludzkiej, narzucenie pewnych przyzwyczajeń a wyplenienie innych według z góry powziętego i nakreślonego pionu - stawiamy sobie za cel, gdy chodzi nam o wychowanie człowieka kulturalnego.

I tu grunt do naszej hodowli nie zawsze będzie również podatny, zarodki jakie pielęgnować mamy, mogą się okazać słabsze lub silniejsze, więc i rezultat osiągnięty w pewnych wypadkach różnić się może, zależnie od materiału, jakim rozporządzamy, jako też od umiejętnego traktowania go przez hodowcę, a więc od czynników, bez których żadna kultura obejść się nie może.

Hodowanie kulturalnego człowieka rozpoczyna się już od dzieciństwa. Przyzwyczajanie się do porządku i czystości, do estetycznego zachowania się przy jedzeniu, czy zabawie, wszczepianie poczucia piękna ładnych w rysunku i w barwie zabawek stanowią pierwszy etap na tej drodze. W miarę rozwoju dziecka rozeznamy ten zakres coraz bardziej. Stopniowo nie tylko piękno otaczających je przedmiotów, nie tylko cuda przyrody, ale piękno szlachetnych myśli i czynów staje się mu dostępne, budzi w nim uwielbienie i chęć naśladowania.

Idąc raz wytyczoną drogą w tym kierunku człowiek coraz bardziej się rozciekawia, pragnie poznać piękno w coraz szerszym zakresie i coraz więcej je sobie przyswoić. Pragnie poznać piękne krajobrazy, opisywane w książkach. Zapoznaje się z dziełami sztuki, chce usłyszeć artystycznie oddane utwory wielkich dramaturgów i twórców dzieł muzycznych. Ideałem jego jest czerpać ze skarbnicy piękna wszystko, co w nim dostępne, bo to piękno ukochał, bo stało się ono konieczną potrzebą i warunkiem szczęścia i naturalnym tłem jego życia. Człowiek, który posiadał taką kulturę wewnętrzną, taką cześć dla piękna w swej duszy rozbudził - brzydzi się wszystkim, co brudne, niskie i pospolite, co jest tego piękna zaprzeczeniem.

Tak kulturalnie wychowany człowiek, zaczynając od tego, co mu jest najbliższe, z czym styka się bezpośrednio, a więc od dbałości o czystość i zewnętrzny wygląd własnej osoby, od estetycznego urządzenia swego mieszkania, nakrycia stołu i podania strawy rozciąga to dalej na swoją wewnętrzną istotę i wszelkie przejawy życia

Poczucie piękna chroni go także od używania ordynarnych wyrazów, zajmowania się plotkami, uwłaczającymi czci osób trzecich, od popełnienia wszystkiego co nieuczciwe, co nie jest w zgodzie z rycerskością i honorem.

Piękno jest wewnętrznym, kategorycznym imperatywem prawdziwie kulturalnego człowieka, zarówno w drobiazgach, jak w rzeczach wielkiej wagi. Takt, umiar, harmonia we wszystkim, co robi, co cechuje jego poczynania, chroni go od przesady w każdym kierunku pomimo silnych indywidualnie przekonań patrzenia życiu prosto w twarz z odwagą bycia zawsze sobą.

Poczucie piękna, raz rozbudzone można kształcić, urabiać i rozwijać coraz dalej, coraz szerzej przez zapoznawanie się z nowymi piękna dziedzinami, przez szkolenie smaku na dziełach talentu i przez porównywanie ich pomiędzy sobą.

Wojna ostatnia poczyniła wielkie spustoszenia w dorobku kulturalnym narodów, biorących w niej udział. Ci z nas, którzy dotąd w żywej pamięci mają czasy poprzedzające ten huragan dziejowy, ze smutkiem widzą upadek kultury na każdym kroku. Ordynarne prostactwo i nienawiść święci swój triumf w karczemnych wyrażeniach i zwrotach. Przy lada scysji poczętej z najbłahszego powodu słyszy się ohydne wymysły stron powaśnionych. Choroba ta panuje nagminnie.

Na szczęście jest jednak niezatarta dotąd różnica pomiędzy typami ludzi, pomiędzy złem i dobrem, pomiędzy pięknem, a brzydotą, a zdrowy instynkt społeczeństwa różnice te zawsze wyczuwa.

Pionierkami na tym polu były zdawien dawna kobiety. One wnosiły w życie potrzebne piękno, one swój dom zdobiły słodyczą i łagodnością własną i cierpliwością łagodziły obyczaje swego otoczenia, one zwalczały brutalność. W cywilizowanych społeczeństwach kobieta jako wychowawczyni nowego pokolenia szczepi w jego duszę pierwiastki szlachetne. Wnosząc pierwiastki piękna i szlachetności we wszystkie dziedziny życia, kobieta zdoła stopniowo naprawić zło, wyrządzane przez wojnę i popchnie na właściwe tory kulturę w swym pochodzie…”

Wielkim ciosem dla Anny Sikorskiej była śmierć jej ukochanego męża Stanisława 29 czerwca 1929 r. Dzień przed wybuchem II wojny światowej opuściła Wielkie Chełmy i udała się do swego syna Jana do Warszawy. Po powstaniu warszawskim w 1944 r. zmarła w miejscowości Sorbin niedaleko Kielc.

Nie sposób zapomnieć ogromnego wkładu rodziny Sikorskich w życie kulturalne polskiego, a zwłaszcza pomorskiego ziemiaństwa. Rola Anny w kształtowaniu postawy patriotycznej, a także jej rozumienie "małej ojczyzny" i wpływu kobiet w społeczeństwie, ukazuje młodemu pokoleniu wartości nieprzemijające. Odwiedzając dwór w Wielkich Chełmach, gdzie dziś mieści się szkoła podstawowa, nie sposób pominąć historii Anny i Stanisława Sikorskich, tak bardzo zaangażowanych w sprawy edukacji społeczeństwa, a zwłaszcza dobrego wychowania dzieci i młodzieży.

Galeria