W okresie międzywojennym chojnickie kawiarnie i cukiernie były chętnie odwiedzane przez mieszkańców. Większym zainteresowaniem cieszyły się szczególnie wiosną i latem, gdy przy ładnej pogodzie rozkładano stoliki w kawiarnianych ogródkach. Stawały się oazą spokoju wśród miejskiego zgiełku oferując unikatowy klimat, serwując klientom aromatyczną kawę i różnego rodzaju słodkie przysmaki. Cukiernie były idealną przestrzenią do spotkań towarzyskich i odpoczynku oraz ulubionym miejscem dzieci i młodzieży.
Kawa w drugiej połowie XIX wieku, dzięki znaczącemu spadkowi kosztów transportu, z towaru ekskluzywnego stała się używką bardzo popularną nawet wśród mniej zamożnych warstw społecznych. Kawę czarną z mlekiem lub śmietanką pijano rano i po obiedzie, jako dodatek do słodkiego deseru. Świeżo zmielona, parzona w dzbanku, podawana z ciastem, kremówkami lub faworkami była ważnym elementem spotkań rodzinnych i towarzyskich. Spożywano ją także w plenerze w czasie pikników i festynów.
W Chojnicach przed I wojną światową różne gatunki kaw, kakao, herbatę, czekoladę i słodycze można było nabyć w sklepie kolonialnym ogólnoniemieckiej sieci handlowej Kaiser`s Caffe. Po wojnie ten koncern handlowy dalej sprzedawał swoje produkty w Polsce pod nazwą Wielkopolskie Składy Kawy. Oprócz prawdziwej kawy, pijano także jej zamienniki w postaci napoju przygotowanego z prażonego i zmielonego ziarna zbożowego z dodatkiem cykorii. Nieco mniej popularna od kawy była herbata sprowadzana z Indii Brytyjskich i Chin poprzez firmy niemieckie. Swoich amatorów miały również herbatki ziołowe, zachwalane w poradnikach jako skuteczne specyfiki na różne dolegliwości. Pod koniec XIX w. popularne stały się także napoje bezalkoholowe oraz wody mineralne, owocowe oranżady i lemoniady.
Idealnym dodatkiem do kawy był słodki deser. Na Pomorzu na wiele sposobów pieczono najczęściej ciasta drożdżowe, m. in. strucle z owocami i lukrem. Natomiast niewielkie drożdżówki pieczone również w domach z rodzynkami lub bez, ale koniecznie lukrowane, czyli tzw. szneki z glancem, stały się jednym z cukierniczych symboli pomorskiej kuchni mieszczańskiej pierwszej połowy XX wieku.
W przedwojennych Chojnicach słodkości można było skosztować w chętnie odwiedzanej, szczególnie przez niemiecką klientelę, kawiarni Paula Pencke, która mieściła się przy Rynku 15. Natomiast po marcepany i najlepsze pierniczki oblane lukrem należało udać się do cukierni Bernharda Radke przy ulicy Człuchowskiej 22 (obecnie 31 Stycznia 22). Cukiernia w ogłoszeniach reklamowych podawała rok założenia 1829. Wychwalała swoje ciasta, torty, czekoladki, marcepany i lody. Ostatnimi jej właścicielami byli: Paweł Radke, a następnie Roman Judek. W latach 30. XX wieku cukiernia Romana Judka cieszyła się największą renomą i popularnością. Jej atutem był ogród, który tętnił życiem zamieniając się w salę dancingową i koncertową. Latem przy ładnej pogodzie w kawiarnianym ogrodzie wyświetlano filmy. Do oprawy muzycznej zatrudniano instrumentalistów, potem zastąpił ich gramofon. Oprócz kawy serwowano również wina, wódki monopolowe i gatunkowe. Po II wojnie światowej kawiarnia funkcjonowała w tym miejscu do roku 1949 pod nazwą „Chojniczanka”. Następnie została przekształcona w przedszkole prowadzone przez Ligę Kobiet, które działało w tym miejscu przez kilka lat.
Anna Urbańska
Bibliografia:
Krzemiński T., Codzienność mniejszych miast Pomorza Nadwiślańskiego końca XIX i pierwszych dziesięcioleci XX wieku, Warszawa 2017.
Ostrowski K., Bedeker chojnicki, Chojnice 2009.